Przełom października i listopada to czas na
dyskusję nad śmiercią i przemijaniem. Każda kultura ma różne sposoby na
oswojenie tego trudnego tematu. Tradycja celtycka oswaja temat na wesoło, czyli
tańce i swawolne pod nazwą Halloween. W tradycji słowiańskiej jest to bardziej
poważna refleksja nad życiem i śmiercią, czyli Dziady a później przekształcone
w dzień Wszystkich Świętych oraz Dzień
Zaduszny.
Listopad, każdego roku zaczyna się od tej zadumy.
1 listopada większość polskiego społeczeństwa elegancko ubrana, tłumnie idzie
na cmentarz. Moje skojarzenia to odkrywanie na nowo historii rodzinnych, i
wspominanie zmarłych. Jest to również pora kiedy po raz pierwszy tej jesieni
wkładamy zimowe płaszcze. 1 listopada, to również tłok w środkach komunikacji
miejskiej i zamknięte ulice wokół cmentarzy.
Tymczasem w Holandii 1 listopada to normalny dzień
pracy i nauki. Ja w ten dzień nie miałam dużo czasu na refleksję, bo musiałam
się skoncentrować na egzaminie oraz oddaniu projektu. Taki dzień jak co dzień,
może trochę bardziej pracowity i stresujący. Czy Holendrzy obchodzą Halloween?
Nie, jest to rozpowszechnione w takim samym stopniu jak w Polsce, czyli 31 października
są imprezy w pubach. Faktem jest że każdy naród potrzebuje jednego dnia w roku
na refleksję i zadumę. Holendrzy taki dzień obchodzą 5 maja i jest to
bervijdingsdag, czyli dzień wspominania. Jest to jednak odmienne święto od
polskiego 1 listopada. 5 maja mieszkańcy Krainy Wiatraków wspominają głownie
żołnierzy i cywilów poległych w czasie
wyzwalania Holandii w 1945. Jest to również święto zwycięstwa wartości
takich jak demokracja, prawa człowieka i wolność. Bedrijdinsdag jest więc
świętem zadumy połączonym z radością wyzwolenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz